6 lipca 2017

KREM DO RĄK YOPE IMBIR I DRZEWO SANDAŁOWE.
CZY YOPE PROMUJE CYRK?


Hej, wracam do Was po dość długiej przerwie. Niestety mój dyplom całkowicie mnie pochłonął i nie miałam czasu na nic innego. Potem jeszcze doszła do tego przeprowadzka i był jeden wielki klops (mam nadzieję, że wybaczycie mi tę niewegańską wstawkę). Na szczęście już się obroniłam, przeprowadziłam i mogę spokojnie wrócić na bloga. Dzisiaj pomyślałam, że przyjdę do Was z recenzją jednego dość ciekawego produktu, ale i z moim pewnym przemyśleniem.



Otóż od zawsze lubiłam markę Yope. Była to jedna z moich ulubionych, polskich marek, które nie testują na zwierzętach. Wcześniej miałam parę mydeł i super się u mnie sprawdziły. Jakiś czas temu szukałam kremu do rak, który będzie w miarę naturalny i dobrze nawilżający. Padło właśnie na krem te własnie firmy. Używałam go od już jakiegoś czasu i jak się spisuję to jeszcze powiem, ale parę dni temu natrafiłam na opinię, że produkty tej marki nie są aż tak dobre dla wegan. Zdziwiona przyjrzałam się bliżej tym wypowiedziom i aż oniemiałam. Otóż firmie zarzucane są dość nieetyczne opakowania promujące cyrk wyzyskujący zwierzęta. Byłam w szoku. Gdy patrzyłam na opakowania produktów nigdy tak o tym nie pomyślałam. Ot takie bajkowe zwierzaczki. I proszę nie hejtujcie mnie za moje myślenie. Uważam, że osoby, którym to się nie podoba mają bardzo dużo racji i wiele ludzi może właśnie w ten sposób pomyśleć. Ja jednak tak tego nie odbieram i nadal będę używać ich produktów (chyba, że trafi mi się coś równie dobrego lub lepszego). Jeżeli w przyszłości pojawi się kolejna recenzja Yope zawsze możecie ją ominąć.

Ale po dość długim wstępie czas na wspomniany krem do rąk. Ja mam wersję imbirową z drzewem sandałowym.  Są jeszcze chyba dwie inne i zastanawiam się nad tą z herbatą i bodajże miętą. Już odchodząc od tematu samego designu, mamy tutaj 100 ml produktu wpakowanego w poręczną tubkę. Bardzo lubię ten typ opakowań. Kojarzy mi się z aptecznymi, naturalnymi kremami, trochę old schoolowymi. Minus jest taki, że czasami może coś wypłynąć i zabrudzić zakrętkę.

Krem nie zawiera olei mineralnych, peg-ów, parabenów, silikonów, sztucznych barwników i jest w 98% naturalny.

Co obiecuje producent:

Krem zawiera 98% składników pochodzenia naturalnego oraz o niskim stopniu przetworzenia. Dodaliśmy do niego ekstrakt z imbiru, który pobudza naturalne procesy regeneracji skóry i poprawia krążenie krwi, dzięki czemu pozostałe składniki naszego kremu szybciej wnikają w skórę. Na przykład ekstrakt z drzewa sandałowego, który spowalnia procesy starzenia i hamuje rozwój bakterii na skórze. Organiczne masła shea - nawilża i chroni dłonie przed niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych, takich jak wiatr, mróz, suche powietrze. Olej z oliwek, który koi podrażnienia i wzmacnia naturalną odporność skóry. Pochodzący z certyfikowanych, ekologicznych upraw odżywczy olej arganowy. A także witamina E, nie bez przyczyny nazywana witaminą młodości. Dzięki niej skóra dłoni dłużej jest gładka, sprężysta i miękka w dotyku.


(wybaczcie za mojego paznokcia :) wypadek przy pracy) 

Aromat tego kremu jest korzenny i ciepły. Dosyć długo utrzymuje się na skórze i jest intensywny. Myślę, że bardziej pasowałby na jesień/zimę, ale ja ogólnie lubię takie zapachy. Bardzo lubię w tym kremie, że nie zostawia po sobie lepkiej warstwy. Prawie od razu się wchłania, ale zostawia dłonie przyjemne w dotyku i z uczuciem nawilżenia. Przyznam Wam się szczerze, że nie jestem za dobra w używaniu kremu do rąk. Po prostu o nich często zapominam. Tutaj mimo tego, że mamy lekką konsystencję, czuję nawilżenie na dłużej i nie muszę tak często po niego sięgać.

Jest on dla mnie bardzo wydajny. Mam go już od jakiegoś czasu i wielkiego zużycia nie widać. Z jednej strony to plus, gdyż oszczędzamy pieniądze, z drugiej minus bo zapach może się znudzić i po pewnym czasie zaczyna być lekko męczący.

Ogólnie krem zrobił na mnie dobre wrażenie i chciałabym kiedyś spróbować innej nuty zapachowej.

A co Wy myślicie o opakowaniach Yope? Zrezygnowaliście całkiem z ich produktów?



8 komentarzy:

  1. Z taką wiedzą dotyczącą oskarżeń, raczej bym przestała kupować takie kosmetyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli znajdę zamienniki, które są weganskie, w miarę tanie i naturalne to tak właśnie zrobię

      Usuń
  2. A ja mam pytanie, gdzie można kupić taki krem? Może pomógłby mi na moje, przesuszone dłonie, którym póki co, żaden krem nie daje rady :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że teraz Yope jest w niektorych sklepach home & you, ale nie wiem czy jest tam cała oferta. Dużo sklepów internetowych ma tę firmę np. Sklep Hani, mintishop. Ja czesto robię tak, że szukam kosmetyku na ceneo i tam są pokazane sklepy internetowe i najniższe ceny

      Usuń
  3. Uwielbiam zapach i nutę drzewa sandałowego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię mydełko do rąk figowe marki Yope. Nie uważam, aby ich opakowania były niestosowne, nigdy nie skojarzyłabym ich z promowaniem cyrku. Krem do rąk mnie zaciekawił, bo lubię takie zapachy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam chrapkę na ich nowe żele pod prysznic i produkty do sprzatania :)

      Usuń