21 maja 2017

JANE IREDALE WODA RÓŻANA SMELL THE ROSES


Ponad miesiąc temu firma Jane Iredale skontaktowała się ze mną i zaproponowała mi swoją nawilżającą wodę różaną Smell the Roses. Jako, że dużo słyszałam o ten marce oraz wiem, że nie testują na zwierzętach, postanowiłam zgodzić się na testy. Woda ma tonizować skórę, łagodzić stany zapalne i zmniejszac zaczerwienienia. Olejek i ekstrakty z róży mają wnikać do głębokich warstw skóry, odżywić, oczyścić, detoksykować i poprawić krążenie. Produkt ma również certyfikat ECOCERT. Bardzo zaciekawił mnie ten opis i chciałam jak najszybciej przetestować to na własnej skórze. Jak sprawdził się u mnie?




W skład wchodzą głównie ekstrakty z róży, ale nie tylko. Jest tutaj kwiat wodny, ekstrakt z liści białej herbaty, wyciąg z dzikiej róży. Rzeczywiście nie mamy tutaj żadnych niepotrzebnych składników, czy konserwantów. Producent zapewnia, że alkohol jest zrobiony z trzciny cukrowej i jest go tak niewiele, że nie podrażnia i nie przesusza skóry.

Skład: Aqua/Water/Eau, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder*, Rosa Damascena Flower Water*, Raphanus Sativus (Radish) Root Extract, Rosa Centifolia Flower Extract*, Rosa Canina (Rosehips) Fruit Extract*, Rosa Damascena Flower Oil*, Glycerin**, Camellia Sinensis (White Tea) Leaf Extract*, Calendula Officinalis (Calendula) Flower Extract*, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Extract*, Alcohol**


Nie mogę o niej złego słowa powiedzieć. Po zimie moja skóra była, pomimo używania nawilżających kremów, przesuszona i odwodniona. Wody używałam na wszelakie sposoby. Pod makijaż, pod krem,
na krem, na makijaż, do masek glinkowych i każdy ten sposób wydawał się bardzo dobry. Jeżeli tylko czułam jakieś ściągnięcie skóry, uczucie to szybko znikało. Twarz była ukojona i lekko nawilżona. Bardzo podoba mi się, ze pomimo spryskania, skóra nie jest w ogóle klejąca. Działa to jak woda termalna, której nie trzeba wycierać. Najbardziej jednak lubię psikać nią twarz po zrobieniu makijażu. Używam produktów mineralnych i woda bardzo fajnie niweluje wszelką pudrowość, jaką czasami dają kosmetyki sypkie. Mam wrażenie, że wszystkie ranki po jakiś wypryskach szybciej się goją, ale nie mogę tego powiedzieć w 100%. Na pewno nie miałam przez nią jakiegoś wysypu lub zapychania.



Co do zapachu to muszę się Wam przyznać, że kiedyś bardzo nie lubiłam zapachu róży. Ale teraz już wiem dlaczego. Jestem przyzwyczajona do bardzo mocnego aromatu w kosmetykach lub świecach. Tutaj woń jest bardzo delikatna i naturalna. W ogóle nie przeszkadzał mi ten zapach. Po pewnym czasie nawet bardzo ją polubiłam.

Wielkim plusem jest też opakowanie. Jest to metalowa, porządnie wykonana butelka z atomizerem. Bardzo podoba mi się to, że kropelki pryskanej wody są tak niewielkie, że lekko omiatają twarz i psikamy się jakby delikatną chmurką. Nie ma przez to uczucia, że wielkie krople opadają nam na skórę i po niej spływają. Ogólnie butelka wygląda bardzo ładnie i profesjonalnie. Na pewno dobrze będzie się prezentować na toaletce (wiem, że to nie jest najważniejsze, ale jestem estetą, co zrobić). Jako grafik daję duży plus :) Widzę, że jest tu wszystko dobrze przemyślane od początku do końca.

Minusem oczywiście może być cena, ale jest to rzecz profesjonalna i naturalna, więc coś za coś. Tutaj mamy pewność, że wszystkie składniki są dobrane jak najlepiej. Nie wiem tylko co zrobię jak ta woda mi się skończy. Pewnie kupię ją ponownie za jakiś czas.

Czy polecacie mi jakieś inne produkty tej marki?

Produkt dostałam do testów, lecz jest to moja prawdziwa opinia. 

4 komentarze:

  1. Piękne zdjęcia :) Pierwszy raz słyszę o tej wodzie różanej, do tego czasu zawsze wybierałam wodę z make me bio. Wydaje mi się, że z wiekiem zaczynamy więcej zapachów tolerować, kiedyś nie znosiłam zapachu róży, a obecnie wiele różanych produktów toleruje - tak długo jak nie mają takiego sztucznego, słodkiego zapachu. Myślę, że za taki skład cenę producentowi można wybaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. Ja jak mi się pokończą wszystkie kremy też chcę zrobić zakupy w make me bio. Coraz więcej o tej marce słyszę. To prawda, że dojrzewamy do zapachów, ale często też i do smaków :)

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam kosmetyki z różanym składem, bardzo służą mojej skórze :) polecam też serię z Evree magic rose :) ale tak jak Ty nie przepadam za ich zapachem haha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie mi też odpowiadają do cery :) miałam kiedyś olejek z Evree magic rose i był bardzo dobry do mojej skóry

      Usuń